"Noc jakich wiele..."

POWRÓT I GALERIA

16 stycznia 2011 roku w przykościelnej kaplicy, tuż po wieczornej Eucharystii, szkolna grupa Carpe diem, prowadzona przez Siostrę Rafaelę, zaprezentowała sztukę "Noc jakich wiele..." Ku uciesze artystów przybyło wiele osób z parafii, na terenie której działa nasza szkoła. Na widowni zasiedli także rodzice, dziadkowie, znajomi, którzy nieczęsto mają możliwość obserwowania swoich bliskich w teatralnych poczynaniach. Nie mogło zabraknąć też naszych sióstr:
Siostry Dyrektor, Siostry Bernadety i Siostry Iwony.

Kilka chwil przed 19:00 na scenę wkroczyło dwóch koszykarzy - Przemysław Sarniak i Robert Michalski. "Niemożliwe, czy to aby na pewno przedstawienie jasełkowe?" - kołatało się zapewne w myślach niejednego odbiorcy. Wahania te rozwiały się, gdy tylko pojawił się Mikołaj Wiński grający Józefa. Prosił on zagadanych młodziaków o szklankę wody, jednak ci wyśmiali go nie udzielając żadnej pomocy. Była Wigilia a Józef i Maryja nie poddawali się, dalej szukając dobrych ludzi. Trafili do domu pewnego małżeństwa, tam jednak ani mąż (Nataniel Szwarc), ani żona Małgosia (Alicja Sienkiewicz), ani też ich córka (Aleksandra Konieczna) nie mieli chęci ich ugościć, szykowali się przecież na Pasterkę. Wędrowcy udali się do hotelu, z którego jednak przegonili ich Hotelarz (Agata Gawryło) i Portier (Hanna Sowińska), kwitując krótko: "Pieniądze to macie? To jest hotel a nie przytułek!". Zmęczeni, zmarznięci, niechciani Maryja i Józef dotarli na dworzec. Tu wreszcie znalazło się dla nich miejsce, tu wreszcie znalazł się ktoś, kto ich nie odprawił, skazując na dalszą tułaczkę. To właśnie bezdomni, w osobach Natalii Nowak, Zuzanny Burlagi, Aleksandry Kordys i Olgi Sterny, którzy tak niewiele posiadali, zechcieli przyjąć strudzonych gości. Następnie wspólnie grzali się przy ognisku, śpiewając kolędy.

"Tam, gdzie wygrywa dobro w ludzkim sercu, tam znów rodzi się Bóg. Ciągle na nowo szuka swojego "Betlejem", szuka często bardzo długo i wytrwale. Ale w końcu się rodzi. Czasami w najbardziej nieoczekiwanych miejscach. Przecież miłość musi wygrać!"- tym optymistycznym akcentem, padającym z ust Maryi, w którą wcieliła się Lena Urbańska, zakończyło się wystąpienie szkolnego teatru. Konfrontacja historii sprzed 2000 lat z współczesnymi realiami, ma na celu uwrażliwienie nas, odbiorców, na drugiego człowieka. Najłatwiej jest przejść obojętnie, zbyć potrzebujących jakąkolwiek wymówką, nie robić sobie kłopotu, że nie w tym jednak rzecz uczą nas nasi szkolni artyści poprzez tegoroczne Jasełka. Ta współczesna wersja niewątpliwie znalazła wielu zwolenników, pozostaje wierzyć, że przesłanie, jakie ze sobą niesie, zapadnie na długo w pamięci, że odtąd nikt nikomu nie będzie już obojętny - i to nie tylko w Wigilię.


opracowanie: mgr Ewa Sokołowska
fotografie: mgr Ewa Sokołowska