artykuł Jakuba
artykuł Dominika

POWRÓT

Jeden dzień Urszulki Kochanowskiej

Zuzanna Barbasiewicz 2aGIM

Wstał słoneczny letni dzień. Było bardzo ciepło, chociaż godzina była jeszcze poranna. Urszulka obudziła się. Obudził ją piękny śpiew ptaków. Siedziała jeszcze przez kilka chwil na łóżku, wypatrując się swoimi pięknymi oczami w okno. Podziwiała, jak co rano, przyrodę, która ją otaczała. Ta młoda, bardzo zdolna i wrażliwa dziewczynka czerpała radość z życia, obcując z naturą. Co kryła w swojej małej główce? Gdy tak rozmyślała, na jej twarzy można było dostrzec uśmiech. Uśmiech małej dziewczynki.

Dla Urszulki nie była ważna zabawa, ona cieszyła się chwilą. Była taka malutka, drobniutka a potrafiła żyć tak, że każdemu sprawiała radość. Siedziała tak jeszcze kilka chwil, a gdy do pokoju weszła mama, przywitała ją uśmiechem i wesołym szczebiotem. Urszulka z przyjemnością pomogła mamie przygotować śniadanie.

Dom tętnił radością, nie było w nim smutku. Gdy wszyscy rozeszli się do swoich zajęć, Urszulka pobiegła do ogrodu. Tam pod lipą siadał jej ukochany ojciec i tworzył swoją poezję. Urszulka była jego natchnieniem, oczkiem w głowie tatusia. Dla wytchnienia ojciec zabierał Urszulkę na spacer. Dziewczynka z zaciekawieniem słuchała opowieści ojca o jego dzieciństwie i życiu.

Po obiedzie Urszulka wraz z rodzeństwem spędzała wolny czas na zabawie. Dawało im to dużo radości. Wieczorem cała rodzina zabawiała się przed domem. Następnie po kolacji i tak wyczerpującej zabawie dzieci poszły spać. Mama jeszcze czytała, a tata usiadł, jak co wieczór, w swoim fotelu i rozmyślał, zapisując coś na kartkach. Późnym wieczorem światła w domu Kochanowskich zgasły i wszyscy poszli spać.