STRONA GLÓWNA
Gimnazjum | Plan nauczania | Prace uczniów | Regulamin naboru| Podręczniki

W listopadzie na lekcji języka polskiego omawialiśmy lekturę A. Mickiewicza pt. "Dziady". Po jej przeczytaniu zainteresowała mnie postać Guślarza. Tym bardziej ucieszyłam się, gdy pani profesor A. Kuźma, ucząca języka polskiego, podała zadanie domowe: "Wywiad z Guślarzem". Chętnie przystąpiłam do pisania tej pracy. A oto ona:



WYWIAD Z GUŚLARZEM


Dominika Szych: Witam Państwa. Jest godzina 19.00, więc jak co tydzień, spotykamy się w programie "Oto ja". W naszym studiu pojawi się dziś osoba, która prowadzi niecodzienny obrzęd. Przedstawiam Państwu, Pana Józefa, który pełni rolę Guślarza. Dzień dobry Panu.

Guślarz: Dzień dobry.

D.Sz.: Bardzo się cieszę, że przyjął Pan zaproszenie do mojego programu.

G: Cała przyjemność po mojej stronie.

D.Sz.: Jak zdążyłam się dowiedzieć, jest Pan Guślarzem, a więc przewodniczy Pan obrzędowi poświęconemu zmarłym. Czy może nam Pan w kilku słowach opowiedzieć, czemu służą te nocne spotkania w kaplicy cmentarnej?

G: Uroczystość ta ma korzenie pradawne. Jej kultywowanie przejęliśmy od naszych przodków. Dziady obchodzimy po to, by pomóc duszom przebywającym w zaświatach. Podczas uroczystości pojawiają się dusze, które z różnych przyczyn nie mogą dostać się do nieba. Uczestnicy obrzędu, spełniając ich próśb, otwierają im drogę do Boga.

D.Sz.: Czy ludzie chętnie uczestniczą w tej uroczystości? Nie obawiają się spotkania z duszami?

G: Ależ droga pani, wszyscy zebrani wiedzą, że kiedyś także znajdą się po tej drugiej stronie. Choć klimat tego obrzędu: mroczna kaplica otoczona grobami, ciemna noc, cisza - nie napawa optymizmem, to jednak idea, która nam przyświeca, dodaje odwagi. Wielokrotnie żywi uczestnicy dziadów i po śmierci nawiedzali kaplicę. Szukali pomocy i znajdowali ją, ponieważ przekazali tajniki tradycji następnym pokoleniom.

D.Sz.: Jest połowa listopada, za nami kolejny, zakończony już obrzęd. Czy mógłby Pan powiedzieć nam, jak wyglądało tegoroczne spotkanie z duchami?

G: Wszystkich szczegółów zdradzić nie mogę. Obowiązuje mnie tajemnica. Wszak ja, droga pani, obcuję z duchami! Podczas tegorocznych obchodów pomogliśmy kilku duszyczkom. Pojawił się jednak ktoś, komu nikt nie jest w stanie ulżyć w cierpieniu.

D.Sz.: Dlaczego?

G: Kochana pani, jeśli samemu nie znało się litości, od nikogo nie należy jej oczekiwać. Osoby, które podczas swej ziemskiej wędrówki czyniły wszystko, aby zhańbić godne miano człowieka, nie mogą oczekiwać, iż ludzie kiedyś im pomogą. Dziady dowodzą, że choć na ziemi nie ma sprawiedliwości, po śmierci każdy otrzyma dokładnie tyle, na ile zapracował. I żeby było jasne, nie wystarczy być miłym, uprzejmym. Uczynki, uczynki, to się liczy w zaświatach.

D.Sz.: Nie powie nam Pan chyba, że jeśli żyjemy tak, aby nikomu nie czynić krzywdy, to zasłużymy na potępienia?

G: Jesteś jeszcze bardzo młoda, droga damo, więc mogę ci wybaczyć to naiwne stwierdzenie. Jeśli jednak twierdzą tak ludzie będący na końcu swej ziemskiej drogi, opowiadam im o pewnych dzieciach - Rózi i Józiu, którzy zjawili się kiedyś na dziadach. Były to małe trzpioty nie znające troski. Gdy żyły - bawiły się, śmiały, tuliły do swej matki. Cierpienie zostało im oszczędzone. Odeszły z tego świata, nigdy nikomu nie czyniąc żadnej krzywdy. Nikt przez nie nie płakał, nie cierpiał. A jednak nie trafiły do nieba. Dlaczego? Bo nie zaznały goryczy. Tak, droga pani, nie zaznały goryczy, i to wystarczyło, aby bramy niebieskie były przed nimi zamknięte. Aby stać się pełnowartościowym człowiekiem, trzeba zaznać cierpienia. Stare przysłowie mówi, że : "Cierpienie uszlachetnia" i ta prawda rokrocznie znajduje potwierdzenie na dziadach.

D.Sz.: Bardzo interesująca opowieść. Widzę, że obrzęd ten jest dla uczestniczących w nim pewnego rodzaju nauką moralną. Dowiadują się, jak należy żyć, aby dostąpić zbawienia. Dowiedzieliśmy się już, że nie tylko dobre uczynki, ale i cierpienie potrzebne jest, by móc oglądać oblicze Pana. Jakie jeszcze przestrogi przekazały goszczące na dziadach duchy?

G: No cóż, wydaje się, że wszyscy wiedzą, iż najważniejsza w życiu jest miłość. Tyle książek o tym napisano, tyle piosenek wyśpiewano. Niestety, wciąż przychodzą do nas duszyczki, które tak naprawdę nie zaznały ziemskiej miłości. Ignorowały uczucia innych, nie doceniały szczęścia, które przechodziło obok nich. Nie wolno lekceważyć uczuć drugiego człowieka, nie należy wywyższać się ponad innych. To bardzo ważne, od tego zależy nasze zbawienie.

D.Sz.: Dziękujemy Panu za tę niezwykłą rozmowę. Mam nadzieję, że słuchacze zapamiętają Pana opowieści.

G: Dziękuję. Zapraszam do uczestniczenia w kolejnych dziadach.

D.Sz.: Do widzenia.

G: Do widzenia.



Dominika z klasy IB gimnazjum



powrót