inf10  inf20

We wtorek, a dokładnie 3 stycznia 2017 roku, cała nasza klasa III a gimnazjum wraz z dwiema klasami pierwszymi udała się na jednodniową wycieczkę do Muzeum Narodowego w Poznaniu. Dowiedziałam się, że będziemy uczestniczyć w warsztatach pt. "Fałszerze dzieł sztuki”, co brzmiało dla mnie dość zagadkowo i zachęcająco. Naszą przewodniczką okazała się sympatyczna i skora do pomocy Pani, po której widać było, że kocha swoją pracę. Opowiadała nam o różnych historiach związanych z obrazami i ich autorami, a nawet o sytuacjach kradzieży obrazów.

Po krótkiej wizycie w szatni przeszliśmy do jasnego otwartego pomieszczenia pełnego obrazów i usadowiliśmy się na wcześniej zabranych poduszkach. Nasza przewodniczka zapytała czy wiemy, skąd pochodzą obrazy, które możemy podziwiać w muzeum. Po kilkunastu minutach burzy mózgów i kilku dobrych odpowiedziach przenieśliśmy się trochę dalej. W czasie interesującej prelekcji popartej ciekawymi przykładami dowiedziałam się, czym jest oryginał i dlaczego nie można go mylić z reprodukcją. Reprodukcję obrazu wykonuje się w dowolnej skali metodą drukarską lub fotograficzną (np. w naszych podręcznikach). Natomiast kopia dzieła to obraz posiadający większość cech oryginału i na pierwszy rzut oka do złudzenia przypomina pierwowzór, jednak wykonana jest przez innego autora i przez tego autora podpisana. Replika okazała się być obrazem, który może mieć inne wymiary, inną technikę czy materiał podłoża. Posiada jednak taki sam temat przewodni jak pierwowzór i wykonana jest przez autora oryginału. Poznaliśmy też kilka fascynujących historii związanych z falsyfikatami – czyli podróbkami dzieł sztuki. Zadawaliśmy mnóstwo pytań, kilkakrotnie wywiązała się nawet dyskusja z panią prowadzącą nasze warsztaty.

Po kilkunastu minutach nasza opiekunka zaprowadziła nas do jednego z obrazów, który okazał się być jedyną kopią w całym muzeum, a następnie pokazała nam obraz najcenniejszy w tym muzeum pt. ,,Plaża w Pourville" autorstwa Claude’a Moneta, który został skradziony we wrześniu 2000 roku, ale całe szczęście kilka lat temu wrócił na ścianę muzeum i nadal może być podziwiany. Przez kilka następnych chwil, targając ze sobą poduszki, mieliśmy szansę podziwiać inne znane obrazy przedstawiające portrety i wydarzenia historyczne i słuchać niesamowitych historii związanych z muzeum. Po przejściu przez mały labirynt korytarzy, wróciliśmy do miejsca, w którym rozmawialiśmy o pochodzeniu obrazów.

Rozpoczęliśmy tam bardzo ciekawą grę w poszukiwaczy obrazów. Dobraliśmy się w pary i wysłuchaliśmy instrukcji. Naszym pierwszym zadaniem było znalezienie wybranego obrazu i ułożenie wyglądających tak samo puzzli . Drugie zadanie polegało na znalezieniu pięciu obrazów na podstawie fragmentu ich opisu. Podczas wykonywania ostatniego zadania musieliśmy znaleźć obraz znając jego fragment. Zadania wcale takie łatwe nie były. Potem zdałam sobie sprawę, że dzięki szukaniu różnych obrazów, zauważam też takie, których wcześniej nie dostrzegłam. Szczególnie moją uwagę przyciągnęły obrazy pt. ,,Portret własny z hiacyntem" oraz ,,Staś śpiący”, które na pierwszy rzut oka wyglądały zwyczajnie, ale miały w sobie to "coś”, co zmuszało, aby przystanąć na chwilkę i pomyśleć nad nimi.

Podczas takiego biegania w tę i z powrotem (a raczej szybkiego chodzenia) zauważyłam obraz, który szczególnie wpadł mi w oko. Obraz pt. „Dzieci siedzące na schodach" okazał się być autorstwa polskiej malarki Olgi Boznańskiej, z której twórczością jeszcze się nie zetknęłam. Tak naprawdę wiem, dlaczego, ten obraz mnie zaciekawił. Na pierwszy rzut oka wygląda on najzwyczajniej na świecie i nie ma w nim nic intrygującego i kontrowersyjnego. Przedstawia on moim zdaniem dwóch małych chłopców siedzących na schodach, ubranych w brunatno czerwone stroje, przypominające sukienki, a na głowie jednej z nich możemy dostrzec żółty, prawdopodobnie słomkowy kapelusz. Na dalszym planie widać schody biegnące ku górze i ozdobną szaro-zieloną poręcz. Gdy spoglądamy na ten obraz, na pewno pierwsze, co zobaczymy to twarze dzieci bez wyrazu, co dla jednych może być całkiem normalne, a dla mnie - osoby, która przywykła do roześmianych twarzy dzieci był to widok, co najmniej niepokojący. Twarze chłopców przyprawione są rumieńcami i lekkim blaskiem, dzięki czemu dzieci wyglądają spokojnie i łagodnie. Po dłuższej chwili patrzenia w obraz wyciągnęłam z niego i ułożyłam swoją małą interpretację. Moim zdaniem chłopiec z wełnianym kapeluszem wygląda na spokojniejszego niż jego (prawdopodobnie) brat, a z kolei ten siedzący z tyłu wygląda na bardziej zdenerwowanego - ma lekko zaciśnięte dłonie w małe pięstki, a przez rumieńce wygląda również na kogoś, kto przed chwilą został złapany na gorącym uczynku. Moim zdaniem może być to scena karcenia jednego z chłopców, podczas, gdy drugi stara się być tym "silniejszym" i stanąć w jego obronie, słuchając jednocześnie nagany i udając twardego. Drugiemu jest po prostu wstyd. To tylko moja interpretacja, a przecież każdy może mieć inną, ale dzięki niej po dłuższej obserwacji tego obrazu, mimo początkowej niechęci, zaczęłam odczuwać w stosunku do niego bardzo pozytywne emocje i zaczęłam uważać, że ci chłopcy są po prostu uroczy.

Po skończeniu gry w poszukiwaczy obrazów, pani (namówiona przez uczniów) ogłosiła oficjalne wyniki. Co prawda ja i moja przyjaciółka zajęłyśmy czwarte miejsce to i tak uważam, że świetnie się bawiłyśmy. Po wszystkim powoli udaliśmy się do wyjścia. Odłożyliśmy nasze tymczasowe poduszki, odebraliśmy nasze okrycie wierzchnie i torby, pożegnaliśmy się z panią a następnie z lekkim opóźnieniem wyszliśmy z Muzeum Narodowego, by udać się na szkolne zajęcia.

Tak naprawdę, nigdy nie przepadałam za muzeami. Były dla mnie zbyt nudne i zbyt męczące, a obserwowane przeze mnie obiekty niezrozumiałe. Tamtejszego dnia po owym wyjściu bardzo zmieniłam swoje zdanie odnośne takich miejsc i szczerze mam nadzieję, że uda nam się wyjść na taką małą wycieczkę klasową raz jeszcze.

Opracowała:
Julia Bartkowiak z klasy 3a gimnajzum

 

Synergia logo 3

2023 1

kalen

1 2021
 

PROMOCJA 2
 

banerzdalnaUE pion


 

Nasi partnerzy

 

 

© Strony internetowe w Joomla - Poznań :: SOLmedia.pl 2013