Tańczę, bo lubię, biegam, bo warto! Salamonowe opowieści o sporcie i o nas.
Wywiad z 29 numeru Kajecika... Absolutnie wyjątkowy! Absolutnie cały!

Podobno nie są potrzebne specjalne środki do pracy z młodzieżą. I to my sami podpowiadamy, jak nami kierować…

Z naszym trenerem drem Arturem Salamonem rozmawiają Milena Langner i Julia Wilińska

Zaczniemy od pytania, które wydaje się oczywiste. Czy sport to zdrowie?

Slogan „sport to zdrowie” ta pewnego rodzaju nadużycie semantyczne, podobnie jak hasło „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Sport, w swej istocie zawiera pierwiastek rywalizacji, która z kolei pociąga za sobą dążenie do maksymalizacji naszych osiągnięć. W takim ujęciu niestety „zdrowie” schodzi na dalszy plan, staje się instrumentem, a nie celem. Ktoś mądry powiedział kiedyś, że: „sportowiec to osoba bardzo zdrowa, która w wyniku czynnego uprawiania sportu traci przedrostek bardzo …”.

Zdrowe natomiast jest uczestniczenie w różnych formach aktywności fizycznej np. w lekcjach wf zwłaszcza jeśli prowadzone są przez dobrego nauczyciela  (chodzi mi tu oczywiście  o Pana Tomka Śniegułę J).

Czy trudno jest być nauczycielem wychowania fizycznego i tańca?

W moim odczuciu i w tej szkole, przy takich „dzieciakach” – zdecydowanie NIE. Choć bywają trudniejsze dni … 

Od ilu lat Pan pracuje jako nauczyciel w-f, ile lat w tej szkole?

Pracuję w tej szkole od 1 marca 1997 roku, czyli od 4 roku studiów. Prowadzący

zajęcia zaproponował mi tę pracę, polecił mnie ówczesnej Siostrze Dyrektor i tak już zostało…  

Jak Pan motywuje uczniów do ćwiczeń?

Nie mam specjalnych środków, ale spróbuję odpowiedzieć pytaniem: co sprawia, że Wy (uczniowie) wykonujecie moje prośby, polecenia ? Lub inaczej: co sprawia, że pozwalacie sobą kierować?

Czym jest dla Pana taniec?

To jest tak, jak z moim pływaniem  - można to streścić w haśle:  „bardzo  lubię, ale nie bardzo umiem”. Wybrałem się kiedyś z żoną na kurs tańca i bardzo mi się to spodobało. Miałem ogromne szczęście trafić na dwóch fantastycznych nauczycieli: Piotra Musiałkowskiego, a później   Jana   Daniela. Wszystko co wiem o tańcu (a z czasem okazuje się, że jest tego niewiele) nauczyłem się i dowiedziałem głównie od nich. To oni oraz wyrozumiałość mojej żony sprawiły, że troszeczkę tańczę, a biorąc pod uwagę fakt, że jestem mężczyzną (jak mówią zawodowi tancerze: „facet nawet jak stoi to robi to nie do rytmu), co nie ułatwia przygody z tą formą ruchu, to jestem , w tej kwestii odrobinę z siebie dumny. Po jakimś czasie zacząłem „dręczyć” tańcem Was i ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że sporej części uczniów się to podoba, a mnie sprawia przyjemność i daje satysfakcję zawodową. Taniec stał się moim zainteresowaniem i pasją. Bardzo cieszę się, że mogę i was czegoś z niego nauczyć.

Skoro rozmawiamy o tańcu, to łatwiej uczy się chłopców czy dziewczęta?

Zdecydowanie dziewczęta między innymi z przyczyn opisanych powyżej.

Jaki są Pana zainteresowania?

Nowinki techniczne, gadżety, wszystko, co ma wyświetlacz nawet gdy jest on pozbawiony sensu . No i oczywiście aktywność fizyczna oraz taniec.

Jaki jest Pana ulubiony sport?

Bieganie. W tygodniu staram się biegać nie mniej niż 50km, choć czasami się nie udaje… Ponad to podobają mi się sporty walki (kiedyś zajmowałem się wyczynowo karate). W liceum skakałem wzwyż i może mi nie uwierzycie, ale potrafiłem przeskoczyć samego siebie tzn. wysokość mojego ciała plus 5 cm.

 

Ma Pan jakieś sukcesy w bieganiu?

Nie, jestem amatorem i tak już pewnie zostanie. Jestem jednak zadowolony z faktu przebiegnięcia maratonu i półmaratonu i mam nadzieję, że w tych kwestiach nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa!

Czy nauka młodzieży jest dla Pana pewnym rodzajem przyjemności , czy tylko ciężką pracą?

Jest to dla mnie przyjemność i praca (w tej właśnie kolejności).  

Co Pan lubi w dzieciach najbardziej?

Nie potrafię tego zdefiniować - to jest „coś” jakiś w „x-factor”. Coś co sprawia, że jednych lubimy, a innych nie. Ja w tej szkole mam to ogromne szczęście, że tych pierwszych jest zdecydowanie więcej…

Wiemy, że ma Pan tytuł Doktora Nauk o Kulturze Fizycznej, czym się Pan zajmował na studiach doktoranckich?

Niestety nigdy nie byłem na studiach doktoranckich. Mój doktorat jest wynikiem udziału w badaniach prowadzonych w poznańskim AWF-ie. Tytuł mojej pracy był następujący: „Wskaźniki równowagi ciała i charakterystyki somatyczne, a ryzyko upadków u mężczyzn po 60. roku życia”. Zajmowałem się w niej biomechaniczno –somatycznym ujęciem możliwych przyczyn upadków osób starszych.

Często mylone jest Pana nazwisko z Salomonem. Czy pamięta Pan jakąś śmieszną sytuację z tym związaną?

W mojej rodzinie krąży legenda, że praprababcia miała na nazwisko Salomon, ale pradziadek zgłaszając fakt urodzenia swojego syna w ówczesnym urzędzie pomylił jedną literkę…

Dziękujemy za wywiad.

 

ARCHIWUM KAJECIKA