artykuł Zuzi Barbasiewicz
artykuł Dominika

POWRÓT

Jeden dzień Urszulki Kochanowskiej

Jakub Niewiedział 2bGIM

Obudziłam się. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jest jeszcze wcześnie. Czułam się bardzo słaba. Obok łóżka stali tata i mama oraz medyk. Wszyscy wyglądali na bardzo zmartwionych. Zauważyłam u taty łzę na policzku.

Lekarz rozmawiał z tatą. Znałam go. Rodzice wezwali go, kiedy zachorowałam, kilka tygodni wcześniej.
Od tamtego czasu przychodził do domu w Czarnolesie codziennie. Zawsze był wesoły, ale z każdym dniem widać było, jak jego nastrój się zmieniał. Z tatusiem było tak samo. Coraz bardziej się o mnie martwił. Usłyszałam fragment rozmowy:

- A wiec nie ma już żadnych szans?

- Nie, niestety, nie. Bardzo mi przykro.

W tym momencie tata się rozpłakał. Z początku nie wiedziałam, co było tego powodem, ale też nie mogłam powstrzymać łez, widząc zapłakanego ojca. Ja również byłam zmartwiona. Nie swoją chorobą, tylko nastrojem całej rodziny. Żal mi było ich, nie chciałam, żeby tak się mną przejmowali. Z początku zależało mi na jak najszybszym wyzdrowieniu, ale już od kilku dni zaczęłam się zastanawiać, czy moja śmierć nie wróciłaby rodzinie radości. Dlatego, kiedy usłyszałam słowa doktora, poczułam się lepiej.